O sobie

Witam,

z początku chciałem zacząć od żartu: „Witam zgromadzonych, mam na imię Krzysztof i jestem uzależniony od komputerów”, ale żona powiedziała, że nie jest tak źle…. jeszcze. Ciągle traktuję komputer jako narzędzie do pracy, podobnie jak młotek i łopatę, chodź czasami trudno mnie od niego oderwać.

Zacznijmy od spraw zawodowych:

Z pierwszego wykształcenia jestem chemikiem analitykiem. I dzięki temu odcinam kupony do dzisiaj. Nauka logicznego myślenia, odnajdywania związków przyczynowo-skutkowych, czasami mozolnego dochodzenia do informacji, cóż takiego mam w tej „zupie” (tak nazywaliśmy mieszaninę różnych związków, którą dostawaliśmy do analizy) przydaję mi się do dziś. Muszę się pochwalić, że nawet pracowałem w zawodzie, jednak zakochałem się… w informatyce 😉

W czasach DOS 5.0 itp., gdzie Windows był jedynie nakładką graficzną na system, wiedzę zdobywało się inaczej.

Nie było internetu. A jeśli był, to tylko w ośrodkach akademickich. Wszystko przenosiło się na dyskietkach. Mój pierwszy komputer to było 286, z zegarem… 16 MHz. To było coś! I monitor VGA, gdzie większość znajomych miała EGA, CGA lub Herculesy…. I tak ze znajomymi, gadając całymi godzinami przez radio CB naumiewaliśmy się wzajemnie. Nawet modemy mieliśmy podpięte do radyjek i przesyłaliśmy sobie zdjęcia i krótkie programy. Pamiętam ile wczytywało się zdjęcie Chevroleta z ’56 z 16 mln kolorów….

Później praca w jednym z Towarzystw Ubezpieczeniowych i pierwsze kontakty z siecią komputerową. Ktoś jeszcze pamięta NOVELLa? Później zrobiłem całą ścieżkę inżyniera (do 5.2) tylko nie było mnie stać na zdanie egzaminów. Ale dzięki przychylnego oka admina (Panie Arturze, jeszcze raz dziękuję!) poznałem świat IT. Na tyle, że zacząłem pracę jako administrator sieci w fabryce. Lata 90-te to były czasy szalonego rozwoju IT. W końcu postanowiłem działać na własną rękę. Powiązałem doświadczenie IT z tym, czego dowiedziałem się o poligrafii.

Po kilku latach przyszedł kryzys, czas było iść za chlebem do kogoś. I tu zaczęła się przygoda (bo tak to traktuję) z Altkomem. Naprawdę wspaniały czas nauki, budowania relacji z instruktorami rozproszonymi po całym kraju, ogromnych wyzwań w postaci wdrożeń nowych systemów u dużych klientów korporacyjnych oraz czerpania przyjemności z przekazywania wiedzy innym podczas szkoleń.

Po Altkomie chwile pracy na swoim i działania w branży IT i poligrafii, i …. w końcu Bank, w którym zostałem 10 lat. Trafiłem na stanowisko, gdzie wiedza z IT, poligrafii, analityka oraz umiejętności trenerskie były pożądane – zostałem trenerem AntiFraud.

Tysiące przejechanych kilometrów, analizy przypadków, szkolenia pracowników, agentów,  szukanie sposób na wykrycie grup przestępczych i w końcu…. praca przy wykrywaniu nadużyć wewnętrznych. Audyty, dochodzenia, i godziny, dni spędzone nad zbieraniem dowodów, informatyka śledcza, mozolne szukanie powiązań…

W między czasie wdrożenie i2 oraz INTELLINX’a. W szczególności INTELLINX  dał mi w kość…. Wdrożenie tak dużego systemu przy równoczesnej pracy audytora było nie lada wyzwaniem. Zakup 3 dedykowanych serwerów, wpinanie się w sieć separowaną, to wszystko praktycznie na żywym organizmie, do tego trójstronna umowa pomiędzy Bakiem, amerykańską korporacją macierzystą, a izraelską firmą Intellinx, gdzie wdrożenie audytowała osoba z Indii… Równocześnie musiałem jeszcze dla zespołu zaimplementować osobny serwer z półką dyskową do trzymania image’ów dysków. Jako jedyny w całym Banku miałem swój serwer, którym zarządzałem, a nie pracowałem w Departamencie IT 😉

W końcu przyszła pora zmienić flagę. Znów chwila na swoim a później… Hotel ***** oraz następna amerykańska korporacja. Kto nie zna życia , niech popracuje chwilę w hotelarstwie! Jako IT Manager zarządzałem wszystkim, co było podpięte do sieci. A tylko ubikacje nie były… choć najważniejszy papier trzeba było zamawiać w systemie. Praca po 14 godzin, 7 dni w tygodniu, pomoc gościom, pracownikom a do tego administracja kilkoma serwerami, systemami, backupami i…. tak, telefonami też. Po wdrożeniu i migracji serwerów na maszyny wirtualne, wymianie systemu sprzedażowego, gdzie pobiłem rekord 28 godzin pracy non stop, mój organizm powiedział: „Dość, zostaw to młodszym”.

I tak wróciłem na swoje 😉

Jako mąż i ojciec dwójki dzieci oraz właściciel psa chętnie poświęcam im więcej czasu. I dzielę go pomiędzy audyty, szkolenia i wywiadówki. W ramach dywersyfikacji źródeł utrzymania otworzyłem sklep internetowy z dachówkami: eDachowki.pl.

Mam nadzieję postawić jeszcze anteny i trochę pobawić się w krótkofalarstwo, wrócić do fotografii oraz patrzeć jak dorośleją moje dzieci. W końcu ktoś powiedział, że życie zaczyna się po 40-tce !

Krzysztof